Niedzielny wypad za miasto. Momentami przebijało słońce, było jednak chłodno, wiał zimny, północny wiatr. Na trasie spotkałem Asię z Wieśkiem. Chwilę porozmawialiśmy, i każdy pojechał w swoja stronę. Ja musiałem być w do mu na godzinę 15. Wycieczka była udana... :)
Na środę zapowiadano u nas deszcz i pochmurno. Rano okazało się, że prognoza pogody się nie sprawdziła. Nawet zaświeciło słońce. Nie było się więc co zastanawiać, wsiadłem na rower i pognałem do pobliskiego lasu. Wycieczka była udana... :)
W sobotę wybrałem się z tczewską ekipą, na najwyższy szczyt Kociewia - Panina Góra 187 m n.p.m. Tam jeszcze nas nie było... Było trochę problemów w odnalezieniu Paninej Góry, jednak dzięki dzisiejszej technice - komórki z GPS, udało się nam odnaleźć ten szczyt. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się na ciepły posiłek,następnie, już w Tczewie, podjechaliśmy na myjkę samochodową umyć zabłocone rowery. Wycieczka była superacka... Dziękuję całej ekipie za mile spędzoną sobotę... :)))
Po długim czasie, wybrałem się wreszcie nad morze. Wybrałem miejscowość Jantar. Miłym zaskoczeniem była duża ilość ludzi, spacerujących po plaży... Pogoda dopisała, wycieczka udana... :)
Rano zaświeciło słoneczko, postanowiłem więc wykorzystać ładną pogodę i pojechałem w moje ulubione miejsce, nad jezioro Borówno Wielkie. Odwiedziłem miejsce, gdzie w okresie letnim często się kąpię. Wycieczka spoko... :)
Po trzytygodniowej przerwie, wreszcie wyjazd na rowerze. W tym czasie modernizowałem mój komputer ( był już 8 - letnim staruszkiem), teraz mam już windowsa 10, trochę więcej czasu poświęciłem też rodzince. Cały dzień było mgliście,na szczęście nie wiało.W lesie było dużo spacerowiczów i biegaczy. Jeszcze wiosny nie widać .Wycieczka udana.. :)
W sobotę skorzystałem z pięknej zimowej aury i zrobiłem sobie wycieczkę rowerową, poza miasto. W niedzielę już zima odpuściła, była chlapa, tak że miałem nosa, nie wiadomo czy jeszcze w tym roku będzie tak piękna zimowa pogoda. W lesie spotkałem naszą grupę rowerową, która była na wycieczce, ale pieszej. Trochę powygłupialiśmy się i dalej pojechałem do lasu. Ja tam lubię śmigać na rowerze po śniegu, dobry trening przed letnimi zawodami MTB. Wycieczka była superacka... :)
Pierwsza jazda, w tym roku, po śniegu. Lubię leśne,zimowe klimaty. Cały dzień lekko prószył śnieg,było bezwietrznie. Opony napompowałem w dolnej granicy ciśnienia. Wycieczka udana, było bez upadku, chociaż kilka razy wpadłem w poślizg... :)
Jestem na emeryturze. Kupiłem za namową kolegów rower i od tego czasu jest to mój sposób na życie.Jestem też miłośnikiem fotografowania.Tak że na wyprawach rowerowych nie roztaję się z aparatem.Pozdrawiam wszystkich odwiedzających mój profil. Przejechałem na rowerze około 32000 km. Najdłuższy dystans dzienny jaki się zdarzyło mi się zaliczyć, wyniósł 189 km.
Skype-sikorski1000