W tą majowa sobotę,w ośmioosobowym składzie, postanowiliśmy pojechać do Przywidza. Miał jeszcze jechać z nami Andrzej, ale zaraz na starcie wybuchła mu opona, (nowa,miała 1 tydzień) więc musiał zrezygnować z wycieczki.Do Przywidza jechaliśmy w pełnym składzie, jednak w drodze powrotnej część ekipy zgubiła trasę.Tak że wracaliśmy w pięcioosobowym składzie. W Skarszewach spotkaliśmy Asię z Mężem. Przyjechali rowerami na Jarmark Joannitów. Postanowiłem więc zostać z Wojtkiem, a reszta ekipy pojechała do domu. Zdjęcia z jarmarku będzie można obejrzeć na blogu Asi Dalej już z nową ekipa pojechaliśmy do Borówna nad jezioro.Tam też z Wojtkiem popływaliśmy,oczywiście przy okazji było trochę fotek: )Następnie udaliśmy się już do domu,po drodze trochę się pogubiliśmy,ale dzięki temu poznaliśmy trochę nowych, ciekawych miejsc.Majówka udała się superacko:))
Jestem na emeryturze. Kupiłem za namową kolegów rower i od tego czasu jest to mój sposób na życie.Jestem też miłośnikiem fotografowania.Tak że na wyprawach rowerowych nie roztaję się z aparatem.Pozdrawiam wszystkich odwiedzających mój profil. Przejechałem na rowerze około 32000 km. Najdłuższy dystans dzienny jaki się zdarzyło mi się zaliczyć, wyniósł 189 km.
Skype-sikorski1000